9 sty 2009

trzy akapity z okazji braku okazji

Jaszczur opowiedział mi dzisiaj o swoim krotkim i mało lukratywnym epizodzie ze sztuką. Otóż pewnego razu w potrzebie ekspresji zakupił cały zestaw do malowania obrazów olejnych. Niestety efekty były mizerne, a koszty wysokie, w związku z czym Jaszczur postanowił sprzedać swoją porazkę metodą lekkiej konfabulacji. Wiedziony naturalnym instynktem kapitalistycznego zwierzęcia wystawił swoje dzieła na allegro jako obrazy malowane przez niepełnosprawne dzieci. Nic nie sprzedał.

A. natomiast dorobiła się wczoraj absurdalnej kontuzji przy wkładaniu nogawek spodni do butów. Ma palec w gipsie, a palec mowi niecichnące fuck off. Na dodatek jest usztywniony jakąś szyną i wygina się w stronę, w którą nie powinien. A. nadal nie wybaczyła nogawkom, ale negocjacje są w toku.

Ja przytaszczyłam do domu około 300 stron kserówek i będę powoli wypełzać ze skóry hedonistycznego gada na rzecz lekkiego skrzywienia akademickiego, które muszę w sobie wywołać w związku ze zbliżajacymi się terminami zaliczeń. Co z tego że moje opinie na temat zjawisk wszelakich są ostatnio bezwstydnie emo-populistyczne. Wszystko jest kwestią formy. Jeśli ktoś potrafi sprzedać czekoladkę na Ukrainę jako organ wymienny to nie zginie. Oni tam niezbyt często oglądają czekoladki.

3 komentarze:

camellya pisze...

Agata, czy ty skolekcjonowałaś już wszystkie teksty na wolską??

maggot pisze...

tak, posiadam, straszą mnie po nocach

Daniel Chmielewski pisze...

Haha! Po rozbudowanym wprowadzeniu o misternym planie szybkie cięcie puentą - "Nic nie sprzedał". Zawsze się zastanawiałem, czy to przejdzie. Dziękuję, Agato, za cenną lekcję i niemałą dozę śmiechu!