A teraz z powrotem w Leridzie, zyjemy zyciem bezdomnym, do poniedzialku. W poniedzialek jedziemy do pracy. Sorry wszystkich, ale nie mam za bardzo kiedy odpisywac na maile. Jak juz siadam w kafejce to zazwyczaj kolo jakiegos araba, ktory szczerze smieje sie na glos z arabskich kabaretow. Staram sie tylko na biezaco wrzucac zdjecia, bo mam stracha, ze ktos mi w miedzyczasie zajebie aparat. Teraz sypiamy w kupie przy domku ogrodnika, w parku, razem z trojka lokalnych bezdomnych, ktorzy specjalnie na te okazje zaczeli sie kapac. Troche chrapia, ale nie narzekam. Jest bezpiecznie. Raczej.
31 lip 2008
Jamon, Jamon
Gdy pierwszy raz ujrzalam kopytko rok temu w Barcelonie bylam dosc zgorszona. Obecnie widok wedzonych udzcow jest dla mnie czyms powszechnym.
PEOPLE# 15
Hilario niekoniecznie wyznaje filozofie Wschodu, ale retoryke ciala ma dosc zblizona...
Tutaj cwiczenia z dzbanuszkiem. Hilario zwykl do kazdego posilku otwierac po dwa conajmniej 5-letnie wina, a pozniej zapadalismy w stany euforyczne wieczorem na tarasie. Posilki u Hilaria sa syte i egzotyczne, bo przez kilka lat pracowal jako kucharz. Na szczescie szef bywa w domu najwyzej dwie noce w tygodniu, wiec w tygodniu nadal mozna bylo delektowac sie jogurtem firmy Dia jako najlepsza opcja obiadowa.
23 lip 2008
21 lip 2008
PEOPLE #14 [Warzywko, Albin, Ewcia, Hilario, ja]
Hilario to kierowca ciezarowek. U niego teraz mieszkamy, w miasteczku San Jose, tuz obok Walencji. Ten czlowiek to osobna historia, na ktora teraz nie mam czasu. W kazdym razie ugoscil nas po hiszpansku. Trzeba mu przyznac, ze bardzo profesjonalnie ucieka z kadru.
Albina zgarnelysmy na plazy w Cambrills, gdy nad ranem uciekal przed natretnym Francuzem, ktory cala noc proponowal mu seks za 10 euro. Nie zmienial ani ceny ani zdania. Albin nadal jest z nami i coraz mocniej wnika w strukture ¨rodziny¨. Ponizej full estetic servis: golenie, strzyzenie, obcinanie (Warzywko strzyze profesjonalnie, zeby nie bylo):
Spain #2 [Lerida]
Lleida to brzydkie miasto. Trudno odeprzec to wrazenie po frustracjach, jakie mialy tam miejsce. Najgorsze bylo bieganie po ulicach z plecakami w najgorszy upal. Porzucilysmy spanie w parku po tym, jak zjawil sie tam pewien buszmen. Liczna Polonia, co niekoniecznie jest dobre. Dla tych, ktorzy przyjezdzaja z Polski w ciemno, powstaja swoiste obozy pracy. Popracowalysmy w magazynie owocow Chasa przez trzy dni, zeby zarobic troche kasy, wiec mialysmy okazje przyjrzec sie calemu systemowi z bliska. Spierdalalysmy az sie kurzylo. Polonie przycmiewa jednak Afrykania: mnostwo czarnych chlopcow, arabow i latynosow, ktorzy przyjezdzaja do miasta szukac pracy na plantacjach za posrednictwem oficyn. Przez wszystkie te lata powstaly barwne slumsy, laczace sie harmonijnie z dzielnica zakupowa; tam jest najciekawiej, ale bycie jedynym bialym, na dodatek z wielkim plecakiem i duzym aparatem, to sredni kamuflaz. Jedna lokalna wariatka pofatygowala sie nawet, zeby mnie gonic. Zdjec nie porobilam.
Subskrybuj:
Posty (Atom)