18 mar 2010

Etiuda na jedną rękę i pół paznokcia

Net chodzi u mnie z prędkością starca. Wiadomo, starzec czasem polegnie i się nie rusza. Załadowanie czegokolwiek na yt wymaga czarów i błogosławieństwa papieża. Chodzę więc z lapem pod pachą i szukam po domu sygnału, a pod nogami popierdala mi niezadowolony kot, lekko jodłując. Od 20 minut próbuję załadować nowe zdjęcia Dąbrowskiego i chyba obejrzę je w następnym życiu. Ale spoko, net przestał mi być niezbędny od czasów wyprowadzki, bo wprowadziłam pewną dyscyplinę do swojego życia, co oznacza, że wstaję około 10, chodzę na przechadzki, ratuję pisklęta i nawet robię brzuszki. Mam za sobą absolutnie bezcenną wizytę w kasynie Polonia, gdzie potraktowano mnie darmową whiskey z colą, ale o tym innym razem i gdzie indziej. Stwierdziłam, że nie ma we mnie nic z wannabe, jestem raczej ucieleśnieniem wanna-not-to-be i w zasadzie jest mi z tym dobrze. Nadszedł czas, kiedy muszę zregenerować obciętą rękę, ale okazuje się, że bardziej niż obcięta ręka boli potłuczona dupa. Spierdoliłam się wczoraj malowniczo z podestu i wylądowałam na kości ogonowej, nie minęła jedna kilosekunda a już stał nade mną jakiś ziom pytając: Nic ci nie jest kolego? A teraz chodzę w rozkroku jak najlepsza dziwka w mieście, która w nocy obsłużyła pół Azji. Nie wiem jak ja będę dziś pracować, ból jest przeokropny i co drugie słowo stękam. Śniło mi się w ogóle, że pracowałam w jakimś urokliwym kurorcie i zaatakowali nas brytole, którzy kazali mi trzymać rękę w ogniu dopóki nie zacznie skwierczeć. To trzymałam bo celowali do mnie z imponującej lufy. Byłam w tym snie Timem Rothem, chyba. A później jakaś napalona laska dotykała mnie w tę poparzoną rękę brudnym paluchem, po czym chciała się ruchać na chodniku i w ubraniach. Mówiłam jej nie, ale była cięższa i na mnie usiadła. I kanary mi się śniły, i że Piotrek wpadł w przepaść i zawiesił się na jednej muskularnej ręce jak kreskówkowy superhero. Po czym wypełzł na brzeg i zapalił ze mną szluga. Była dzisiaj u mnie Anka i mówi, że jak ostatnio rozeszłyśmy się do domów po chlaniu to wracała piechotą słuchając ścieżki z Wiedźmina i dopijając wino, przy którym ja się poddałam, po czym w domu oznajmiła swojemu chłopakowi: Adam, będę się uczyć miecza! Bardzo mnie to rozbawiło. Ja natomiast po powrocie w dzikim szale zdarłam pościel i wrzuciłam ją do prania razem ze wszystkimi ręcznikami, po czym obudziłam się rano na łysej poduszce, pod łysą kołdrą i bez ręki. Na szczęście to była lewa ręka. Podobno zawsze odrasta.

4 komentarze:

cat_food pisze...

odrasta.
etiudy leworęczne da sie leczyć.
a mi śniła się dziś bycza kaczka. moze byczo-kaczka. w każdym razie bejb.
if you wannabe my lover! yeah spice girls'y wymiatacze! witojcie w świocie pływającym w oświocie

maggot pisze...

co ty, etiudy idą z prawej ręki, z której cieknie ślina. czy my mamy teraz rok szopenowski? jak zwykle nie wiem
aha, i George Sant godność tej pani cośmy o niej tenteges nad rzeką. w ogóle sorry za ortografię w ostatnim smsie, staczam się

siedzesobie pisze...

"dotykała mnie w tę poparzoną rękę brudnym paluchem" - czysty erotyzm

Anonimowy pisze...

wpadam zobaczyc co u Ciebie i widze ze tradycyjnie dobrze i zacnie ;D