25 lis 2009

Dlaczego Twilight 2 to zły film

Anka wczoraj stwierdziła, że zbliża jej się okres, bo dwa razy popłakała się czytając "Metro". Raz na ogłoszeniu, że ktoś ma do oddania małego kotka, drugi przy informacji, że palenie tytoniu powoduje choroby serca. Na "Twilight 2: New Moon" jednak nie płakałyśmy, wydawałyśmy z siebie za to odgłosy zażenowania średnio co kilka minut. Ten film składa się w tak strasznej części z komunałów, że nie da mu się tego wybaczyć tak, jak wybaczało się jego poprzednikowi. Teoretycznie powinno być lepiej - depresja jest zaiste malowniczym stanem do oddania w filmie, ale miraż Edwarda, który regularnie pojawia się oczom Belli, nie zmieścił się dla mnie na marginesie tolerancji dla kiczowatych efektów. Ogółem mówiąc jest tanio. Wierzę, że popkultura potrafi się ładnie wystroić w obrębie różnych gatunków filmowych i po prostu sprawiać przyjemność, odwołując się do standardowego pakietu kiczowatych emocji, które wszyscy posiadamy, zwłaszcza przed okresem. W tym kontekście "Księżyc w nowiu" obraża naszą inteligencję gatunkową. Żaden wybuch lub przerysowana manifestacja uczuć nas nie zaskakują, bo wiadomo, że chodzi tu o historię miłosną, dla której konflikt wilków i wampirów ma być tylko tłem. Ale na boga, kiedy po raz setny słyszę "Muszę się tobą opiekować"; "Zostawił cię bez opieki"; "Dziękuję że zaopiekowałeś się Bellą"; "Ja też mogłabym się tobą opiekować, gdybyś mnie zmienił" to mam wrażenie, że scenarzyści wywodzą się z niemieckiej redakcji Bravo i nigdy w życiu nie widzieli pornola. Film borni się pod względem przyrodniczym, bo krajobrazy wymiatają. Jako instruktaż namiętnych pocałunków już nie bardzo. 100% węglowodany. Pierwsza część broniła się emocjonalnością a'la "Dawson's creek", druga pozbawiona tej naiwności jest już tylko czystej wody komerchą. Jeśli przyjdzie wam do głowy iść do kina na "Księżyc w nowiu" lepiej połknijcie mydło. Wyjdzie na to samo.


Zamiast tego polecam krótki metraż Spike'a Jonze'a z Kanyem Westem: tu

2 komentarze:

Mari Paz pisze...

ale podobno musik jest dobra. jeżeli chodzi o tematykę wampaire to polecam szwedzkie kino, np. "pozwól mi wejść". maggot, wciąż się śmieje z incydentu w autobusie.

maggot pisze...

dobrze, bo skoro życie codzienne ciągle mnie zaskakuje to znaczy że warto wychodzić z domu.
jesli chodzi o wampiry to ja lubię takie obtoczone w popkulturze, "True blood" wypuszczone przez HBO zaspokaja wszystkie moje tęsknoty. muza w nowym księżycu ok, nawet Thom Yorke napisał piosenkę na soundtrack, ale zawiodłam się, bo liczyłam na wielkie uniesienia licealne a tu nic.