15 kwi 2009

Rozwiązując głupie quizy na facebooku po raz kolejny zrozumiałam, na czym polega humor postmodernistyczny. Wystarczy wpaść w ton prychajaco-rżący i wymieszać ze sobą serię aluzji do siedmiu grzechow głownych naszych czasów (próżność, łakomstwo, egoizm, emocjonalna niedojrzałość, seksualne perwersje, uzależnienie od internetu, niewrażliwość na przyrodę), wszystko w wydaniu hasłowym, bezrefleksyjne i płytkie, a jednak zabawne, bo jak czytam, że kręcę majonez na bezludnej wyspie to owa mała fikcja czyni ze mnie na chwilę naprawdę zajebistego cartoonowego loosera. Pomyslałam, że w naszych czasach jeśli łączy cię z kimś poczucie humoru to już naprawdę dużo, bo większość czasu spędzamy na ukręcaniu mniej lub bardziej zabawnej kpiny. Kpina jest najlepszym argumentem usprawiedliwiającym ignorancję. Przy okazji to takie polskie - żart wymieszany nieproporcjonalnie z pijacką egzaltacją, kiedy ktoś krzyczy zza bukietu sztucznych tulipanów, że szuka miłości. Chciałam zresztą o czymś innym, chciałam o świętach. U nas w święta najlepszą rozrywką jest pierdzenie. Pierdzenie w mojej rodzinie to najsilniejszy przejaw indywidualizmu. Moja rodzina ogólnie jest głośna. I tak zasiadamy wczoraj wieczorem z siostrami obejrzeć film. Mija ledwo 5 minut, gdy nagle po pokoju rozchodzi się dziwny jeszcze nie zidentyfikowany swąd. Olka! Co? Japierdolespierdzialaśsie! Ja nie! Ojapierdolęolka! Ale przecież nie śmiedzi! Weźwietrzę! Siorb! Olka spierdalaj od mojego kiślu, słyszysz, zróbse! Co jesz? Kornflejksy. Chrupchrup. Ejweźcieprzestańcie, bo nie słyszę co mówi! CHRUPCHRUPCHRUP! Chce mi się pierdzieć. Idź za drzwi z tym! Czekaj, ja też idę. /zduszone prrrrr i cichacz/ Jebie. Z korytarza ze wami przyszło, weźcie, wietrzę. Siorb. Posuń się!

A pod koniec filmu łzy i spazm.

Niniejszym pozdrawiam wszystkich krytyków konsumpcjonizmu, z naciskiem na artystów plastyków. Przy okazji ta pani jest zabawna: unka.blog.pl.

8 komentarzy:

cat_food pisze...

AGAAAAAAATA! . nasze pierdzenie jest buntem! CHRUPCHRUP

art pisze...

Pozdrawiam :) Bedę zaglądał tu czesciej.

Daniel Chmielewski pisze...

Słuszną linię wybrałyście! To jest prawdziwe poczucie humoru, zgodne z naturą! A nie te nasze kulturowo uwarunkowane mechanizmy obronne - sarkazm i autoironia. Ech, ale od kiedy brat mi się wyprowadził to nie mam z kim pierdzieć. Z matką to nie jest tak śmiesznie.

cat_food pisze...

zgadzam się. autentyczny dźwięk- wyciskacz łez. choć sarkazm ma swój urok. a matką się nie trap, one mają specyficzne poczucie humoru. choć nasza obarczała za swoje fizjologiczne potrzeby psa-to była komedia. pomyślnych wiatrów życzę!

maggot pisze...

no i właśnie Danielu, musisz obejrzeć "Twilight", nie myśl że popkultura cię nie dotyczy. ten film jest idealnym dowodem na to, że mit romantycznej miłości wbrew prognozom ma się dobrze, choć nabiera już trochę znamion epoki schyłkowej.

cześć art, cześć junior.

cat_food pisze...

cześć

Daniel Chmielewski pisze...

Nadrabiałem dziś zaległości Soutparkowe i trafił się odcinek, którym muszę się z Wami podzielić:

http://www.xepisodes.com/episodes/1304/Eat-Pray-Queef.html

(to tam sobie kopiuj wklej zróbcie, bo nie mam siły szukać jak te hiperłącza się ten tego).

"Zmierzchu" się boję. Nie, że wampiry (akurat ja się boję wilkołaków, jak jestem sam w lesie nocą), ale że to filmowa kiła. Choć w istnienie romantycznej miłości i jej kondycji wierzę święcie. O to mi chodzi z tymi mechanizmami obronnymi, że jak nie chce się wyjść na fana Paolo Coelho, to nie można dać kwiatów i przeczytać wiersza, tylko trzeba to okrasić jakimś sarkastycznym komentarzem, takim "wiem, że to głupi gest, ale puszczam oczko, żebyś wiedziała, że to taka zabawa, choć oczywiście szczerość przez ten głupi gest przemawia".

Dlatego jestem pełen podziwu i szacunku dla tych, którzy potrafią wciąż być romantykami. Wśród sfer wykształconych. Bo wśród niewykształconych to romantyzm nigdy nie wymrze.

jagosh pisze...

ja tam podczas kształcenia wykształciłam tylko sarkazm i wrzody. teraz tesknie do ludu co kocha i wierzy głęboko.