31 lip 2008

SPAIN# 4 [Daroca]

A teraz z powrotem w Leridzie, zyjemy zyciem bezdomnym, do poniedzialku. W poniedzialek jedziemy do pracy. Sorry wszystkich, ale nie mam za bardzo kiedy odpisywac na maile. Jak juz siadam w kafejce to zazwyczaj kolo jakiegos araba, ktory szczerze smieje sie na glos z arabskich kabaretow. Staram sie tylko na biezaco wrzucac zdjecia, bo mam stracha, ze ktos mi w miedzyczasie zajebie aparat. Teraz sypiamy w kupie przy domku ogrodnika, w parku, razem z trojka lokalnych bezdomnych, ktorzy specjalnie na te okazje zaczeli sie kapac. Troche chrapia, ale nie narzekam. Jest bezpiecznie. Raczej.



Brak komentarzy: