11 lip 2008

Espania

Nadal zyje. Spimy w koniczynach, zywimy sie w caritasie narazajac sie czarnym chlopcom i nawet zazywamy rozkoszy higieny na koszt miasta. Dzisiaj wybywamy z lleidy nad morze. Praca bedzie za jakies trzy tygodnie, narazie utknelysmy na pagorkach biurokracji. Tymczasem z kilkoma euro w kieszeni czekaja nas wakacje. Nauczylam sie narazie, jak nie przysmazac dupki na sloncu. Byla to cenna lekcja. Generalnie dzieje sie duzo, ale ma nadzieje dozyc wrzesnia. I tyle.

Brak komentarzy: