18 cze 2008

BALKANS TRIP

Przywlokłam się w końcu do domu w stanie kwalifikujacym niezwłocznie do wanny. Narazie tylko zdjęcia. Niestety nie mogłam zabrać Fuji, więc skazana byłam na pstrykanie z kompaktowego Olympusa, którego swego czasu znalazłam w knajpie w Pradze, na dodatek w kiepskiej jakości ze względu na nieduzą pojemność karty pamięci. Na edycję tego posta i relacje wysilę się później, gdy ochłonę. Trudno to wszystko ogarnąć.

UKRAINA:

Lwów:







Prawie dwie doby w tirach, w tym jedna na granicy Rumuńsko-Ukraińskiej. Żywiłyśmy się czereśniami - Siergiej wiózł ich całe tony.




SERBIA:
Belgrad:



Śniadanie na granicy. Pani z bazaru bezinteresownie obdarowała nas gigantycznym pomidorem.


BOŚNIA I HERCEGOWINA:













CHORWACJA:
Novi Vinodolski:

Rijeka:




WĘGRY:

Jezioro Balaton:

Brak komentarzy: