27 paź 2009

Work it


























Jestem praktycznie bez aparatu. Mju po Filipie wróciło do ban, która przez weekend zgubiła swoją Yashicę i kurtkę, Ida z kolei znowu zgubiła telefon, Ciastek okulary i kosmetyczkę, a ja głownie gubiłam ostrość, bo wspomniane mju ma jakąś wadę. Dlatego nieostro. Że skany fatalne to już ballada o bidzie i chlebie z pasztetem, bo wywołuję i skanuję w Saturnie z racji kiepskiej sytuacji materialnej, ale jakby co zawsze mogę nawiedzić Grodzkiego. Gdybym latała do niego z każdą kliszą byłoby to upierdliwe, ale z poszczególnymi klatkami to czemu nie. Teraz robię na swoim starym mju z zoomem i przesłoną 4,5, więc ani kąt nie szeroki ani światła dużo nie łapie. Trzeba wyjść z bidy i wziąć się za siebie, za rok już powinnam napierdalać contaxem.

6 komentarzy:

Wojtek Sienkiewicz pisze...

the otherside jest spoko. wole indoktrynację przez sztuke niż przez przemarsze. chyba że to marsz sztuki poprzez hepening, ale to już przejedzone. ciche rewolucje dłużej trwają i ciszej umierają, niż te głośne i wielkie. A na głośne już nikt nie zwraca uwagi. taki monolog

maggot pisze...

też tak myślę, ale gdzieś tam lobbing uliczny też robi swoje, dlatego trzeba czasami wejść w szeregi i się pokazać, byle nie agresywnie. a polska to taki kraj, panie, taki kraj, gdzie marsz równości musi się zamienić w aferę z latającymi jajami. dlatego sztuka, dlatego zdjęcia, dlatego wszystko inne niż marsze wydaje mi się bardziej sensowne.

m. pisze...

moje mju lezy nieuzywane i niechciane, wiec chyba moze sie bezinteresownie wypozyczyc na jakis czas.

maggot pisze...

yeah yeah yessss!!!
jak tam samochód po stłuczce?

m. pisze...

u mechanika czeka na ogledziny pana od ubezpieczenia i na czesci. pech chcial, ze przywalilem najmieksza czescia samochodu i sie troche pogielo wnetrze ;)
I tak dobrze, ze nam poduszki w twarz nie wystrzelily ;))

ban pisze...

piekło