Wczoraj znalazłam w Crossie aparat Olympusa, model FE-240. Problem zabierania aparatu na wakacje został rozwiąznany. Ha!
To, co się dzieje w tym mieście na poczatku maja przebija wszelkie wyobrażenia futuro-pesymistów. Wielka, pocąca się chmura wielonarodowosciowej ludzkiej masy. Dzisiaj po raz kolejny przyjdzie mi pokazać Hradczany. To jedno z tych miejsc tego pięknego świata, które wir turyzmu wchłonął swoją jamą gębową i przerobił w targowisko taniego suveniryzmu. Zorganizowane grupy wszelkiego profilu - od wycieczek handicapow, poprzez Hiszpańską młodzież licealną, rosyjskie stowarzyszenie przyjaciół mafii do angielskich staruszkow z ewidentną demnecją. Raj dla ocieraczy; koszmarek, jeśli o mnie chodzi.
3 maj 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz