22 sty 2014

Dżju dżitsu dżendżer

Nie jest łatwo być lesbą w czasach queer, dżendżer, szczekających maszyn rolniczych w koloratkach, rzucania w siebie nawzajem mięsem religii i wkładania czegoś tam w coś tam, wokół czego podobno również jak natrętny bąk krąży ideologia, oczywiście do bólu lewacka. Lewacki bąk podgryza nogi krowie konserwatywnych wartości, która wali kupy większe niż niemowlęta. Przerasta mnie dyskusja publiczna w Polsce, zwyczajnie szkoda mi na nią czasu. Podobno Anna Grodzka zapisała się do ruchu "Stop ideologii gender" argumentując, że gender to nie jest ideologia, tylko nauka. I dobrze, tylko ta nauka wydostała się z podręczników i pism akademickich w sam środek afery światopoglądowej, toczącej się nieprzerwanie i bez sensu w Polsce jak walka o najlepszy kawałek pieczonego kurczaka. Żyjemy w dziwnym kraju, częściowo przeżartym nienawiścią, która jedyne czego potrzebuje, to odpowiedniego drogowskazu, czego tak mocno nienawidzimy w tym sezonie. W ostatnich kilku sezonach była moda na obśmiewanie hipsterstwa, ale teraz nikt się już nie przyznaje do bycia hipsterem, ewentualnie zarośniętym długą brodą folkowym śpiewakiem z tatuażami na przedramionach, trochę takim drwalem, który nie potrafi utrzymać toporka ani zagrać na gitarze, chociaż na harfie już by umiał, intuicyjnie, z pomocą wróżek. Podobnie jak rzadko kto jest lesbą, to słowo brzmi gorzej niż zakalec, kojarzy się z czymś bardzo starym i zarośniętym śliskim mchem plującym genitalnym jadem. Teraz co druga osoba jest queer, jest sobą, do bólu kości sobą, w pełnej krasie swojej "sobości". Kto by kurwa chciał byś sobą, przecież każdy chce być trochę kimś innym? Ja jestem Agatą, ty jesteś Zosią, ona jest Martą, i tak jedziemy na taczce swojej predestynacji świecąc się wkładem ulepionego z chujowego wosku indywidualizmu, który i tak wszyscy mają w dupie, bo jak jesteś lesbą z ładnymi cyckami, to jeszcze możemy ci wybaczyć, ale jak wyglądasz trochę jak chłopiec, to chętnie byśmy ci przyjebali, bo przecież w tym wypadku nie jesteś już kobietą. Po tym długim wstępie rozwinę przykład. Pracuję sobie w piątek na nocnej zmianie w normalnym stanie pomiędzy rozbawieniem a irytacją, rozkwitającym epizodami histerycznego śmiechu wśród pól kukurydzianych ludzkiej głupoty, i obsługuję jakichś wyjątkowo drażniących kolesi, którzy co minutę się przypominają, że nie dostali kiełbasy. Nawet nie jestem dla nich niemiła, raczej neutralna, empatyczna wręcz, bo kumam, jak bardzo może się czasami chcieć kiełbasy w środku nocy. I wtedy przy kasie, jedynym miejscem wymiany chamskich komentarzy między barmanami, oczywiście poza kuchnią, gdzie z kolei można krzyknąć i walnąć pięścią w ścianę, Nicole mówi, że typy cały czas się ze mnie śmieją za plecami. Coś w stylu zajebałbym lesbę i pokazałbym jej, gdzie jest miejsce mojego kutasa w hierarchii tego świata. Imperium kutasa atakuje lesbę, która rucha nasze kobiety. Cycki są dla nas, a dla ciebie są łagry. I to nie jest tak, że mnie nie wkurwiają pewni ludzie. Irytują mnie nabuzowani kolesie szukający zaczepki po trzech kreskach koksu zrobionych na desce klozetowej, irytują mnie panowie z guzem na czole żądający wódki, za którą nie chcą zapłacić, bo halo, nie widzisz, dostałem wpierdol, lej mi wódki! Wódka natychmiast! Irytują mnie pozerzy, którzy dbają o swój wygląd bardziej niż o pokój na świecie. Bla bla. Każdy ma swoje uprzedzenia, które działają automatycznie i można się po prostu ugryźć w język. Można się nawet polubić i nie dać się im omotać, bo nakręcają spiralę nienawiści, która naprawdę kręci się sama siłą odśrodkową i nie potrzebuje jeszcze paliwa z twojego jadu. Nie żądam tolerancji, bo tolerancji się nie żąda, ale drogi idioto przy barze, skoro postanowiłeś mnie nienawidzić za mordę i to, co sobą reprezentuję w twoich oczach, to zwyczajnie zatrzymaj to dla siebie. Zamiast tego musisz kłapać tą swoją japą, czując się bezkarnie, bo co ci zrobią dwie laski zza baru. Bezkarnie jednak nie było, bo od tygodnia rezyduje u nas ochroniarz, który razem z chłopakami z Poziomu "zrobił z tym porządek". W ruch poszły pięści, zadające bolesne ciosy nie pozostawiające śladu, oraz gaz łzawiący. Najzabawniejsze było to, że najbardziej pyskaty z tych trzech kolesi wrócił pod Ambasadę z policją, mażąc się jak dziecko, że ochroniarze pobili go za nic. Policja na pełnej wyjebce spisała zeznania, po czym koleś dostał kolejny wpierdol od klientów, którzy stanęli po mojej stronie, a na koniec Maciek oblał go podwójną whisky. Kłamałabym mówiąc, że nie poczułam satysfakcji, i była to satysfakcja jak gorąca herbata w zimowy wieczór, jak zmięty banknot znaleziony pod stolikiem. Pracując za barem odbijasz upokorzenia mocnym backhandem, ale kiedy raz na jakiś czas trafi ci się akt sprawiedliwości z odrobiną słusznej przemocy w tle, to serce rośnie jak po lekturze epopei narodowej. Zresztą ja nie mam na co narzekać, najgorzej chyba mają atrakcyjne dziewczęta, które muszą słuchać, jak to by ich koleś nie wypierdolił z kolegami we wszystkie dziury. Poproszę wódkę i twój numer, a mogłabyś mi wytrzeć stolik, bo się klei? (mogłabyś mi wytrzeć dupę, bo się obsrałem?). Świat pijanych ludzi to terrarium, który lepiej oglądać jak osobliwość natury, pamiętając, że gatunki w nim żerujące idą spać nad ranem i wtedy nie są już groźne. W nocy co najwyżej nakłapią się mordą jak dwoma kawałkami drewienka, a ty masz słyszeć tylko zamówienie, a później już tylko kłap kłap kłap. Tak jest najbezpieczniej.

A rano, gdy przychodzi do sprzątania tego burdelu, zawalonego najdziwniejszymi gadżetami, jakie możesz sobie wyobrazić, od broszek z papugą po tampona z urwanym sznureczkiem, czujesz się, jakbyś faktycznie sprzątał terrarium po gadach. Gdy w niedzielę rano przyszło do sprzątania kibla, co w sumie robię chętnie, bo w jakiś tajemniczy sposób mnie to relaksuje, Piotrek oznajmił, że nie mam się czego bać, nigdzie nie ma kupy ani rzygów. A jednak były, trzy małe bobki, jakby ktoś przyniósł je z lasu z legowiska sarny, kopnięte pod sedes, w tym jeden rozdeptany. Ludzie nie przestają mnie zaskakiwać. Podobno takie się robi po diecie z wafli ryżowych. Czekam na opinie.

2 komentarze:

Jagoda pisze...

A może tam była sarna? ;-)

maggot pisze...

trzeba przejrzeć kamery