25 maj 2009

W moim sercu wojna gangów

Za duzo piszę na blogu. Wiem. To trochę tak jak w klubach go go - kiedy po raz czwarty pokazujesz tego samego cycka juz nie jest tak fajnie. Nawet z profilu. Ale tym razem przywdzieję na cycka warszawskiego wąsa. Nie wiecie co to warszawski wąs? Wstydźcie się!

Chodzi o to, ze śniłam apokalipsę. Brałam udział w sesji Meisla (moje ego rozsadza chodniki, tak), jakieś tysiąc modelek w jedwabnych zwiewnych sukienkach szło plażą w Dunkierce, szły pod wiatr, który szarpał im włosy, a tkaniny furkotały za ich plecami jak skrzydła. Na morzu był sztorm. I nagle z odgłosów rozszalałych fal wyłoniły się nowe dźwięki. I wtedy zobaczyłam, że one krzyczą. Pod nogami zaczęły wybuchać im miny, w powietrzu fruwały poszarpane członki, oderwane stopy w butach na obcasie, zakrwawione skalpy. Mesiel robił zdjęcia i tylko on wiedział, ze to wszystko fikcja. Ja stałam na wzniesieniu obserwując scenę jak z filmu wojennego - ogień, krew, łzy i wrzaski. Modelki bez nóg odruchowo próbowały wstać, rwały sobie nawzajem włosy, wbijały swoje długie paznokcie w zbryzgane krwią twarze. Jednocześnie wszystko było gładkie i estetyczne, jak na cyfrowym zdjęciu w czerniach, granatach i zgniłych zieleniach, z licznymi czerwonymi detalami. Niedługo później weszłam do namiotu, w którym odbywała się orgia z udziałem modelek i całej ekipy z planu. W drzwiach pocałowała mnie L. Wejdziesz? Spoko, tylko nie pozwolę się spenetrować żadnemu mężczyźnie.


Brak komentarzy: