21 lip 2008

Spain #2 [Lerida]

Lleida to brzydkie miasto. Trudno odeprzec to wrazenie po frustracjach, jakie mialy tam miejsce. Najgorsze bylo bieganie po ulicach z plecakami w najgorszy upal. Porzucilysmy spanie w parku po tym, jak zjawil sie tam pewien buszmen. Liczna Polonia, co niekoniecznie jest dobre. Dla tych, ktorzy przyjezdzaja z Polski w ciemno, powstaja swoiste obozy pracy. Popracowalysmy w magazynie owocow Chasa przez trzy dni, zeby zarobic troche kasy, wiec mialysmy okazje przyjrzec sie calemu systemowi z bliska. Spierdalalysmy az sie kurzylo. Polonie przycmiewa jednak Afrykania: mnostwo czarnych chlopcow, arabow i latynosow, ktorzy przyjezdzaja do miasta szukac pracy na plantacjach za posrednictwem oficyn. Przez wszystkie te lata powstaly barwne slumsy, laczace sie harmonijnie z dzielnica zakupowa; tam jest najciekawiej, ale bycie jedynym bialym, na dodatek z wielkim plecakiem i duzym aparatem, to sredni kamuflaz. Jedna lokalna wariatka pofatygowala sie nawet, zeby mnie gonic. Zdjec nie porobilam.




Brak komentarzy: