Przywlokłam się w końcu do domu w stanie kwalifikujacym niezwłocznie do wanny. Narazie tylko zdjęcia. Niestety nie mogłam zabrać Fuji, więc skazana byłam na pstrykanie z kompaktowego Olympusa, którego swego czasu znalazłam w knajpie w Pradze, na dodatek w kiepskiej jakości ze względu na nieduzą pojemność karty pamięci. Na edycję tego posta i relacje wysilę się później, gdy ochłonę. Trudno to wszystko ogarnąć.
UKRAINA:
Lwów:
18 cze 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz