11 maj 2008

PRAGUE# 11 [Żiżkovskie atrakcje]

Żiżkov to prawdziwy lunapark atrakcji, cygański Disneyland. Pomijając małe grupki Cyganów z gitarami na rogach ulic, nielicznych zbłąkanych turystów w cieniu własnych wielkich plecaków, panów zapraszajacych atrakcyjne dziewczeta do skorzystania z noclegu w świetnie wyposażonych hostelach za śmiesznie niskie ceny (w luksusowych pokojach noclegowni takich jak "Purple House" zamontowane są kamery...), można rownież ujrzeć:

super fury z super furzystami w środku

trans-diva-shows w lokalach, gdzie wstępuje się za zgodą oddzwiernego przygladajacego ci się zza lufciku w drzwiach, do których oczywiscie dzwoni się domofonem:

w piłkę mozna zagrać:ponadto, mozna złapać sztuczną opaleniznę za promocyjną cenę w solariach, których właściciele co prawda dawno nie zmieniali wyrafinowanego desaignu miejsca, ale lokalizacja jest wystarczajacą reklamą:



Warto też wspomniec, ze patron dzielnicy, niejaki Jan Żiżek, stracił oniegdaj oko w bitwie pod Grunwaldem i oko to stało się tematem wielu żarliwych patriotycznych zaśpiewek, ponieważ Czesi zbyt wielu rasowych awanturników w swej historii nie mają. Stad nad dzielnicą góruje wzgórze, gdzie pręży się dumnie na koniu sam Żizek w wersji pomnikowej, z opaską na prawym rozdłubanym oczodole i charyzmatycznym gestem wzywajacym do walki.

Brak komentarzy: